19.03.2014

Putin nie zna granic

Z kim graniczy Rosja?
Z kim chce...
A z kim chce?
Z nikim...



Taki dowcip krąży ostatnio w eterze. Całkiem zabawny. Jednak, śmieszniejsze jest to, że śmiejemy się z czegoś co w istocie nie jest śmieszne. Śmieszna jest postawa świata wobec tego całego bałaganu. Andżela Merkel rzuca mroczne spojrzenia, szasta groźbami bez pokrycia, czarnoskóry noblista Barack ubolewa, przysyła nam Bidena żeby ten powiedział dobre słowo, francuscy koneserzy żab dalej zaopatrują Rosję w broń... a Rosja na spokojnie realizuje swój plan i ma wszystkich głęboko w jelicie grubym. Cesarz Putin w międzyczasie dostał nominację do wspomnianej już pokojowej nagrody Nobla. Żałosne.

Niesamowite, że tzw. aneksja Krymu odbywa się szybko, gładko i praktycznie bezproblemowo. Zupełnie tak, jakby wszystkie te wydarzenia były wcześniej szczegółowo przedyskutowane i zaakceptowane przez właścicieli świata. Przypomina to trochę teatrzyk kukiełkowy, w którym scenariusz jest znany tylko autorom i aktorom, a widownia obserwuje rozwój akcji prowadzącej do ustalonej puenty. Brawo. Wszystko jest w porządku, póki nas nie dotyczy. Ale co jeśli wkrótce nadejdzie kolejny spektakl? Jaką będzie miał fabułę? Kogo następnego przejmie lalkarz Władimir? Całą Ukrainę? A może kawałek nas? Dezaprobata świata zachodniego ma tak potężną siłę, że jeśli Władimir sobie zażyczy naruszyć nasze terytorium, to nikt może nie pamiętać o obowiązku ochrony członka NATO. Padnie wtedy wiele gorzkich słów pod adresem Rosjan, Stany zagrożą sankcjami i wykluczeniem gospodarczym, UK popijając herbatkę popatrzy ze zdumieniem, a Francuziki sprzedadzą Rosji trochę rakiet w ramach protestu. Włodarze UE mogą mieć ewentualnie żal o 'wpompowane' pieniądze, ale kilka porządnych transakcji wynagrodzi wszystko.

Nie oszukujmy się...