13.10.2014

#swag i #cebula





#swag #cebula









Słyszałem dziś kilka komentarzy odnośnie naszej wygranej z Niemcami.

Przedział wiekowy komentatorów to na oko 16-20 lat.

Wyglądem i sposobem bycia każdy z nich pasował do następującego opisu: Hipsteryzujący yolo swagger o niewyrobionych własnych poglądach, łykający popularną papkę niczym pelikan, ślepo naśladujący lewicującą większość przedstawiciel nieświadomych potomków udręczonych kapitalizmem korpo trybów, którym obiecano wygranie życie w zamian za 200% normy i kredyt hipoteczny na 35 lat. Nicniewiedzące alfy i omegi. Dumnie dzierżąca ajfony młodzież z wydzielonym kieszonkowym.

Komentarze brzmiały następująco:
-"Z czego tu się cieszyć?! To tylko jeden mecz."
-"Polaczki cebulaczki będą się tym cały rok jarać."
-"Noo, ja pierdolę... Kraj kwitnącej cebuli."

Hmm...
Logika podpowiada, że Polak nazywający Polaka cebulakiem również SIEBIE tym mianem określa. Ale co ja mogę wiedzieć? Nie jestem przecież "yolo swag".
Nie jestem również oddanym fanem piłki nożnej, ale nie widzę powodu by komukolwiek zabraniać się cieszyć z wygranej zwłaszcza, że z polską piłką ostatnimi czasy nie było najlepiej. Czy przypadkiem nie byłoby to "cebulackie"?

Przegrywamy = źle.
Wygrywamy = źle.

My = SWAG.
Wszyscy inni = cebula.

Tacy właśnie są ci wspaniali hipsteryzujący yolo swaggerzy. W głowach mają tak niebywałe i pełne paradoksów szambo, że ciężko znaleźć na to określenie. Jak inaczej tłumaczyć namiętną walkę z cechami innych, które się jednocześnie pielęgnuje u siebie?

Mądre głowy przekonują, że pokolenie dzisiejszych dwudziestolatków jest przegrane przez sytuację ekonomiczną. Ale z czego ona wynika? Ja uważam, że właśnie z działań takich osobistości jak wyżej opisane. Ludzie głupieją... coraz bardziej. Cała filozofia.